sobota, 3 stycznia 2015

Święta, święta i po świętach

Witam!
Po  tych 2 tygodniach ciągłego jedzenia, balowania i marnowanie czasu zabieram się w końcu na napisanie posta.  Wcale to nie jest takie łatwe bo musze to napisać na telefonie bo niestety mój komputer się zepsuł.

Moja przygodę zaczniemy od zjazdu przyjaciół mojej rodziny (w sumie nie wiem czy to tak można nazwać ale nie wiem jak to inaczej wytłumaczyć heh)

Pojechaliśmy na rancho jakaś godzinę od Mochis. Była to w sumie stadnina koni ale wszyscy mówili,  że rancho.  Bardzo dużo było tam koni.  Ja nie znałam tam nikogo,  NIKOGO...  na początku było bitrochę sztywno ale potem już się rozkręcilo poznałam parę fajnych osób.  Potem jak juz nie chciało mi się gadać poszłam sobie pooglądać konie byłam tam z nimi chyba 2 godziny jajaja potem przyszedł do mnie mój nowy kolega i sobie patrzylismy na konie i gadaliśmy :)
Wróciliśmy do domu i pojechaliśmy jak co niedzielę do domu mojej cioci żeby przeczytać Biblię, porozmawiać i coś zjeść. (tylko w adwencie jeździliśmy )

Przyszedł juz czas na święta!!!!!  Moja cała rodzina się zjechała....  Razem w domu na wigilii było 39 osób. 
Wigilia i ogólnie święta wyglądają tu trochę inaczej.  Nie ma takich wielkich przygotowań jak w polsce.  Tak zjeżdża się cała rodzina.  24 grudnia po południu poszliśmy zrobić sobie rodzinne zdjęcia i poszliśmy do restauracji zjeść obiad (heh sushi w swieta) potem wróciliśmy każdy do swojego domu i czekaliśmy do 20. O tej porze wszyscy zaczęli się schodzić do domu mojego dziadka.  Nie byli śpiewania kolęd czy czegoś takiego normalnie leciały w tle świąteczne piosenki ale takie radiowe.  O 22 w końcu już wszyscy przyszli i mogliśmy w końcu zjeść wigilijna kolacje.  Co było?  Krewetki,  mnóstwo krewetek.  Były chyba 3 potrawy z krewetkami,  zapiekanka makaronowa,  indyk(to było pyszne) i dwa rodzaje naleśników.  Wszystko było pyszne ale w sumie to wigilijnej jedzenia to nie przypominało.....  Ale pyszne było hahahahaha.
Potem ustaliliśmy się wszyscy przy małej stajence odzczytalismy pismo Święte i małe dzieci włożyly Jezusa do środka.
Potem były prezenty!!!  I to też nie jest takie jak w Polsce!!!  Każdy dostał jeden prezent no dwa a się zdarzyło,  że trzy.  I ogólnie było tak ze każdy  jakiś prezent dla innej osoby y było trzeba opisać ta osobę i ta osoba musiała zgadnąć,  że ten prezent jest dla niej. 
Ja dostałam wisiorek,  sukienkę i kubek DZIEKUJE BARDZO!!!
Potem graliśmy w loterie i gadaliśmy.  Było naprawdę bardzo sympatycznie :*

W pierwszy dzień świąt tak na prawdę nie robiliśmy nic ja wieczorem wyszłam sobie ze znajomymi na urodziny i to by było tyle,  ale za to w drugi dzień świąt było fantastycznie.  Rano musieliśmy wstać wcześnie bo jechaliśmy nad morze! Jechaliśmy tam kolo godziny i potem jeszcze łódka kolo godziny.  Praktycznie cały ten czas spałam bo wróciłam do domu kolo 4 rano a musiałam juz wstać o 7 heh.  Ale jak już Dopłynęliśmy było cudownie.  Ciepło,  pyszne jedzenie,  cudownie!!!! Spędziliśmy tam cały dzień. 

Następnie 28 grudnia w Mochis jest zawsze bal gdzie wszystkie kobiety w długich sukniach,  mężczyźni w garniturach i wszyscy mówią,  że jest to impreza nad imprezami,  najlepsza impreza w roku. 
Byłam u fryzjera i na makijażu. No wszystko heh musiało być piękne.  Na tym balu tez została wybierana królowa,  która wyróżniała się w tym roku jak na przykład pomagała biednym,  organizowała zbiórki i takie podobne.  Bal był pięknie zorganizowany,  w Wielkiej sali,  przepięknie udekorowane i takie tam.  Zabawa trwała do białego świtu. Muzyka trochę nie była dostosowana do długich sukni ale dało się bawić.  No i w końcu zatańczylam swoją pierwszą w życiu bandę. Jest to tutejszy taniec,  który się tańczy w parach i jest się bardzo,  bardzo, bardzo, bardzo, bardzo blisko partnera hahahah i jak ćwiczyłam w tenisowych to był prosty do tańczenia ale w obcasach.... .. Hahaha
To był tydzień obfitują w wyjścia praktycznie z jednej Fiesty przechodziło się na drugą.  Nawet była taka jedna sytuacja,  że powiedziałam rodzica,  że idę do Carol.. Ona mieszka dosyć blisko mnie.  No i poszłam a była też tam Honey wiec zdecydowalysmy,  że pójdzie coś zjeść.  Poszliśmy na sushi bardzo blisko mojego domu i po zjedzeniu wszystkim chciało się spać wiec poszliśmy do mojego domu, żeby się przespać w moim pokoju.  Tak spaliśmy z 3 godziny I wyszłam na chwile do łazienki i moi rodzice mnie usłyszeli i było śmiesznie bo oni myśleli, że jestem w domu Carol i się mnie pytają kiedy wróciłam a ja,  że jakieś 3 godziny temu i wsumie to śpimy właśnie wszystkie u mnie w pokoju hehehe. 

Potem był sylwester i tu muszę stwierdzić,  że w 90% bardziej podoba mi się polski sylwester. Tutaj przez cały dzień nic nie robiłam i wieczorem poszliśmy do domu mojej cioci.  Tam zjedliśmy kolacje i o północy jest zwyczaj,  że trzeba zjeść 12 winogron no i zjedliśmy,  postrzelalismy fajerwerki i wróciliśmy do domu....  Nic specjalnego...  Ja jeszcze nie mogłam spać,  wiec w sumie zasnęła kolo 4 jajajajaj.

Tak o to minęły mi ostatnie 2 tygodnie. Leżę teraz na łóżku i patrzę na moje 2 spakowane walizki i robi mi się przykro,  że już jutro musze zmienić moja rodzinę.  To były fantastyczne 4 miesiące z ta rodzina i wiem,  że nigdy jej nie zapomnę.  Ale cieszę się też na nowe doświadczenia z nową rodzina.  Trzymajcie kciuki!!

Niestety mam problem ze wstawienie zdjęć w odpowiednich miejscach wiec dodam wszystkie tu na dole ale ale kolejności odpowiadającej wyżej opisanym wydarzeniom 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz